Od około dwustu lat naturalnym wyborem osób młodych aktywnych, przedsiębiorczych i szukających dla siebie lepszej przyszłości była migracja do większego miasta. Przy czym „większe” czasem mogło oznaczać Łomżę, Kalisz, czasem Wrocław, Warszawę, a czasem Londyn lub Chicago. Taki kierunek migracji był charakterystyczny nie tylko dla Polski, ale praktycznie dla wszystkich krajów, rozwiniętych i rozwijających od czasów tzw. „rewolucji przemysłowej”.Miasto dawało szansę na awans społeczny, karierę, edukację i lepszy dostęp do kapitału.
Jednak ostatnie lata całkowicie zmieniły znany nam porządek świata. Najpierw przyszła pandemia COVID-19. Kwarantanna, zamknięte firmy, szkoły przeniesione do sieci, zakaz wychodzenia z domu, puste biura. Potem wybuchła wojna tuż za naszą wschodnią granicą. Polska przyjęła miliony uchodźców. W tym samym czasie miliony Polaków ruszyły z pomocą. Pojawił się też lęk o bezpieczeństwo. Skończył się czas, który wielu z nas uważało za naturalny – okres pokoju trwający przez dekady.
Wszystko to wydarzyło się w ciągu zaledwie pięciu lat. (Kilka dni temu minęła piąta rocznica pierwszych pandemicznych obostrzeń).
Ten krótki, ale intensywny okres zmienił nasze myślenie. Wiele osób zaczęło na nowo definiować, co oznacza dobre życie i bezpieczna przyszłość. Coraz więcej Polaków przestaje uważać życie w dużym mieście za jedyną drogę do sukcesu – również tego zawodowego i biznesowego.
Co to ma wspólnego ze wspomnianymi na początku migracjami?
Ten wyjątkowy splot tych czynników sprawił, że dzisiaj życie w dużej aglomeracji przestaje być już tak jednoznacznym synonimem sukcesu życiowego. Ostatnie lata to czas kiedy:
- bezrobocie w całej Polsce (w tym też poza dużymi miastami) notuje rekordowo niskie poziomy,
- poziom życia w Polsce podniósł się na tyle, że coraz bardziej myślimy o work life balance, czyli mówiąc po polsku, chcemy pracować by dobrze żyć, a nie żyć by dobrze pracować,
- mocno poprawiła się sieć komunikacyjna w całej Polsce. Mam tutaj na mysli głównie drogi, ale sieć kolejowa też zaczyna powoli, na razie jedynie w częsci kraju, nadrabiać zaległości.
Na to wszystko nakłada się upowszechenie pracy zdalnej i hybrydowej (jeden z nielicznych pozytywnych efektów pandemi koronawirusa). Sprawia to, że duża część Polaków (głównie osób z tzw. klasy średniej) może pracować z dowolnego miejsca, odrywając coraz bardziej miejsce pracy od miejsca zamieszkania.
To wszystko razem wzięte daje szanse na odwrócenie, a przynajmniej korektę dotychczasowych trendów migracyjnych.
Nowe wzorce migracyjne i ich potencjał gospodarczy
Jak pokazuje Raport Instytutu Pokolenia (2023), tylko w latach 2019–2023 około 250 tysięcy Polaków opuściło Warszawę, Wrocław i Trójmiasto, wybierając życie w mniejszych miastach i na wsiach. Takie miejscowości jak Garwolin, Ciechanów czy Grójec notują już nawet 10% mieszkańców pochodzących z dużych miast. Co ważne – to osoby młode, wykształcone, mobilne zawodowo i finansowo, otwarte na nowe doświadczenia.
Ta tendencja jeśli utrzymałaby się daje nowe możliwości rozwoju dla polskich firm (w tym firm rodzinnych), które często działają lokalnie i są związane z mniejszymi miejscowościami:
- Zwiększenie lokalnego popytu, zwłaszcza na produkty z nieco wyższej półki – mowa tutaj zwłaszcza o usługach, które są świadczone na miejscu: dobre restauracje czy kawiarnie, centrum fitness, siłownia, a może też ładne aspiracyjne centrum coworkingowe (przy okazji: czy gdzieś poza największymi aglomeracjami istnieje jakiś coworking?)
- Rozwój rynku pracy – przedsiębiorcy spoza dużych miast wskazują często, że ważną barierą rozwojową jest brak osób mających doświadczenie i wysokie kwalifikacje, zwłaszcza dobrych menedżerów. Warto szukać takich osób wśród tych, którzy zmęczeni dużymi miastem szukają swojego dobrego miejsca do życia.
- Osoby kreatywne, nowe biznesy – osoby migrujące z dużych miast to często osoby aktywne wykonujące wolne zawody. Daje to szansę na rozwój innowacyjnych pomysłów na biznes poza aglomeracjami. Lokalne większe firmy mogą na takich pomysłach skorzystać rozwijając swój biznes.
- Szansa na innowacje i modernizację – nowi mieszkańcy, którzy wcześniej żyli w dużych miastach, mogą wnosić świeże pomysły i standardy pracy, co sprzyja unowocześnianiu firm rodzinnych.
Jak lokalny biznes może współtworzyć dobre miejsce do życia?
Jednak nie wszystkie miejsca w Polsce mają taką samą szansę na bycie beneficjentem tych nowych kierunków migracji. Dzisiaj nie wystarczy już zapewnić jakichkolwiek miejsc pracy i podstawowej infrastruktury miejskiej. Trzeba zbudować „Dobre miejsce do życia”. Czym ono jest? Można to streścić w 6 punktach:
- Tożsamość miejscowości (okolicy). Musi to być miejsce, z którego mieszkańcy są dumni, w którym dobrze im się żyje.
- Więzi społeczne- to co często jest problemem w dużych aglomeracjach, to zbytnia anonimowość. Osoby wybierające mniejsze miejscowości chcą prawdziwych relacji społecznych. Chcą czuć się częścią lokalnej społeczności
- Podstawy materialne- podstawowa infrastruktura, z której mieszkańcy korzystają na co dzień oraz poczucie fizycznego bezpieczeństwa.
- Zdrowie: zdrowe, czyste otoczenie oraz możliwość aktywnego spędzania czasu i kontaktu z przyrodą.
- Edukacja- ważne zwłaszcza dla osób będących rodzicami. Ważne jest, by dzieci miały szansę na edukację na najwyższym poziomie. Jeśli dzieci wybiorą mniejszą miejscowość jako swoje miejsce do życia, to niech to będzie ich wybór, a nie konieczność
- Kultura i możliwości spędzania wolnego czasu w sposób produktywny.
Lokalny biznes może współpracować z lokalnymi władzami samorządowymi i ramach swoich działań społecznych pomagać budować lokalne dobre miejsce do życia. Jeśli dzięki temu w danej okolicy zaczną się pojawiać osoby, które migrują z dużych miast będzie to z korzyścią też dla lokalnego biznesu.
To nie jest wizja oderwana od realiów – to już się dzieje. W niektórych gminach coworking powstaje przy urzędach, galerie sztuki są współprowadzone przez lokalnych przedsiębiorców, a lokalne firmy angażują się w programy mentoringowe dla młodzieży.
Podsumowanie
Polska lokalna ma dziś szansę nie tylko na przyciągnięcie mieszkańców, ale także na rozwój nowoczesnej gospodarki lokalnej. To moment, w którym warto pomyśleć strategicznie: jak wykorzystać ten trend, by rozwinąć swój biznes, wzmocnić lokalne więzi i zbudować prawdziwie dobre miejsce do życia. Firmy rodzinne, dzięki swoim korzeniom, relacjom i elastyczności, mogą być liderami tej zmiany. A Inventity – jak zawsze – wspiera ich w tej transformacji.
Autor artykułu: Michał Kot Certyfikowany Doradca GROWING PAINS STRATEGY®.
Michał jest doświadczonym menedżerem, który łączy dobrą znajomość trendów i procesów społecznych ze szczególnym uwzględnieniem rozumienia potrzeb klientów oraz umiejętnością interpretacji danych liczbowych i wyciągania z nich wniosków.
Posiada 18 lat doświadczenia biznesowego w obszarach telekomunikacji, IT, sprzedaży i marketingu, a także badań rynku.
Przez ostatnie 2 lata zbudował Instytut POKOLENIA, najbardziej rozpoznawalny polski think tank demograficzno-społeczny, tworząc profesjonalny zespół i fundamenty sprawnie działającej organizacji.